17.10.2017 r. kl. VI b wyjechała na rajd rowerowy do Bukowiny. Wszyscy byli w świetnych humorach i nie mogli się doczekać wyjazdu. Zanim jednak to się odbyło musieliśmy załatwić sprawy organizacyjne, sprawdzić obecność, rozdać kamizelki i kaski. Po wykonaniu tych czynności nadeszła pora na START. Jechaliśmy podzieleni na dwie grupy. Początkowo jazda asfaltem nie sprawiała nam żadnego problemu, komplikacje nastąpiły, gdy zjechaliśmy na drogę kamienistą, którą podążaliśmy przez większość naszej trasy. Podczas podróży rozmawialiśmy, choć ciężko było się usłyszeć przy tak dużym szumie opon uderzających o kamienie. Na naszym rajdzie miały miejsce również drobne kolizje, ale dzięki odpowiedzialności i doświadczeniu naszych opiekunów szybko rozwiązaliśmy kłopoty. Oczywiście był również czas na krótkie przerwy, po których trzeba było jechać dalej. Pogoda również dopisała. Świeciło ciepłe jesienne słoneczko i powiewał leciutki wietrzyk.
- Ach… ta jesień! - szepnęłam sobie po cichu, ten widok, który ukazał się nam przed oczami był NIEZIEMSKI. Piękna aleja, przez której środek biegła polna dróżka, a dookoła otaczały ją ogromne drzewa w jakże pięknych jesiennych kolorach. Oczywiście takiej okazji nie dało się przepuścić, więc odbyła się mała sesja zdjęciowa. Zdjęcia wyszły ślicznie.
- Jesteśmy już całkiem niedaleko. - oznajmił nam pan Tarnowski. Jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy. „Już całkiem niedaleko” oznaczało jeszcze jakieś pół godziny. Jadąc po bardzo nie wygodnej ścieżce nagle natknęliśmy się na błoto oraz bardzo sypki piasek, który utrudniał jakąkolwiek jazdę, Nawet prowadzenie roweru było nie lada wyczynem. Nie było to trudne tylko dla nas ponieważ nasi opiekunowie też mieli z tym problem, ale UDAŁO SIĘ. Nareszcie asfalt, byliśmy już prawie u celu. „Kary Mustang”, gdyż tak nazywała się restauracja, do której dotarliśmy zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie ponieważ większość z naszej klasy była tam pierwszy raz. Wszyscy byliśmy bardzo głodni i zmęczeni. Usiedliśmy przy stolikach w grupach, na które się już wcześniej podzieliliśmy i zamówiliśmy sobie pizzę. Była PYSZNA. Najedzeni poszliśmy pozwiedzać teren, pooglądać konie, które były bardzo sympatyczne i pięknie się prezentowały. Oprócz tego robiliśmy sobie zdjęcia na tle kwiatów, stawu i wielu, wielu innych rzeczy. Znajdował się tam również plac zabaw i z niego też skorzystaliśmy, niektórzy grali także w piłkę.
Niestety w końcu musieliśmy opuścić to piękne miejsce i ruszyć w drogę powrotną. Teraz jechało nam się znacznie szybciej. Około godziny 14.00 byliśmy już w szkole. Rajd dobiegł końca. Wszyscy byli BARDZO ZADOWOLENI z tej wycieczki i na pewno będą ją miło wspominać.
Dominka Pisarczyk kl. VIb